Nie tylko człowiek ma supermoce!


Kochani to już ostatni wywiad z serii #BądźKimChcesz ! Jednak nie martwicie się, tylko w tym roku :) Chcemy wprowadzić tutaj totalnie świąteczny klimat, a z akcją ponownie ruszymy zaraz po Nowym Roku. Kilka absolutnie inspirujących ludzi jeszcze się tutaj pojawi :)

Bohaterką dzisiejszego wywiadu jest Pani Izabela Cierzyńska - człowiek, który zaraża pozytywną energią. Od 2010 pracuje jako hipoterapeutka, terapeutka jazdy konnej oraz onoterapeutka. Podczas terapii dzieci niepełnosprawnych w towarzystwie osłów odkryła w sobie talent opowiadania bajek - które opowiada podczas terapii z dziećmi, pozwalając tym małym istotom lepiej zrozumieć otaczające ich emocje. 

ME: Nawet nie ma Pani pojęcia jak cieszę się na naszą rozmowę.

Izabela Cierzyńska [IC] : Witam wszystkich serdecznie i dziękuje za zaproszenie, bardzo się cieszę, że chcesz pokazać innym kobietom moja drogę do spełnienia się. 


ME: Już na początku muszę się Pani przyznać, że nie wiedziałam, że Pani profesja ma nazwę. Człowiek jednak uczy się całe życie.

IZ: Mamy niesamowite szczęście, że możemy być ludźmi, odczuwać emocje, uczyć się i wyrażać uczucia a do tego mamy marzenia, to one sprawiają, że życie nabiera niesamowitego smaku. 


ME: Felinoterapia to odmiana zooterapii, dlaczego właśnie koty, a nie inne zwierzę?

IZ: Śmieje się w głos, czytając to pytanie. Moja cała droga terapeutyczna zaczęła się jak miałam 4 lata. Jako mała dziewczynka jeździłam z dziadkiem konno na wozie, to one jako pierwsze pokazały mi terapię. Po śmierci mojego taty, wyprowadziłam się z mamą i siostrą do Poznania, strasznie tęskniłam za zapachem koni, oraz za ich sierścią. Mając dokładnie 25 lat, powiedziałam dość czekania, w tamtym momencie pochowałam mamę, nie miałam taty, czas spełniać własne marzenia. Zapisałam się na kurs instruktora jazdy konnej. Tak nie umiejąc jeździć. Były to 2 lata ostrego wycisku psychicznego i fizycznego, to że schudłam 10 kilogramów to nic, psychika upadła, załamywałam się, każdy nieudany skok na koniu odbieram jako porażkę, po kilku miesiącach nauczyłam się jak sobie z nią radzić. Po pewnym czasie jako instruktor pracując na turnusach mając pod opieką 270 końmi, zmęczona zapytałam siebie czy tak miało wyglądać moje marzenie, czy tak miałam wyglądać, zmęczona, z atakami bólu stawów, z nieustannymi krwotokami z nosa. W tamtej chwili zobaczyłam płaczę dziecko, podeszłam do niego, zaczęłam rozmawiać, i pokazałam ślicznego konia. Dziecko poklepalo konia, ja wtedy zrozumiałam, że to chce robić. I tak poszłam dalej na hipoterapię, kilka lat pracy, z dziećmi niepełnosprawnymi i 40 na karku, kręgosłup ledwo trzymający się karku, znowu znalazłam się na zakręcie pasji i marzeń, wtedy postanowiłam iść na wędrówkę życia. W której poznałam osiołki, nie mogłam się przekonać do nich, długie uszy, inny zapach, inna mowa ciała, jednym słowem to nie koń, a coś śmiesznego, wędrówka trwała 4 dni i to w tych 4 dniach zakochałam się po uszy w tych śmiesznych osiołkach. Wiem wiem czekasz na koty, właśnie przez osiołki, poznałam koty, pracując z osłami, pomagałam kobietom wykluczonym społecznie, jak i kobietom na zakręcie życia takiej siebie z przed lat. Mój autorskim programem wędrówek i terapeutyczne spotkania doprowadził mnie do kota Bena, który przyjechał do nas na wakacje dokładnie na 2 tyg, tyle wystarczyło aby długo analizować przypadek Bena i jego zachowania, co się wydarzyło, jak był u nas, jak zareagowaliśmy na jego mruczenie, dotyk i zaczepki. Wydając go, wydałam swoją duszę. W domu zapanowała niezręczna cisza, nerwy, bieganie. Wtedy zaczęła się przygoda z kotami. 


ME: Felinoterapia to mimo wszystko wciąż nie tak popularny zawód, wielu ludzi podchodzi do niego z dystansem.

IZ: To prawda, to całkiem inna forma terapii pod wieloma względami, konie pomagają w innej sferze, osły w innej, a kot w całkiem innej. Koty są małe, śmieszne, wnikają w inna przestrzeń ciała, bardziej wpływają na emocje, na rozweselenie, często przez śmiech lub płacz odkrywamy zablokowane przestrzenie, nie są zwierzętami, które lubią się tulić z każdym, budują raczej dystans, podchodzą na swoich zasadach, i to było moje odkrycie, my ludzie często pozwalamy innym za dużo, dajemy się podejść z każdej strony, ulegamy pokusom, kot jest raczej stateczny, potrafi siedzieć godzinami wpatrując się w klamkę, czekając aż się otworzą drzwi, wiedząc, że się uda! My po jednej próbie się poddajemy, ci bardziej wytrwali mają do 10 prób. Kot uczy nas, budowanie siebie, moje Felinobajki, dotykają sfery emocji, budowania siebie w inny sposób. 



ME: Jak wyglądają takie sesje z kotem? Podopieczni po prostu wchodzą do pokoju, biorą kotka na ręce, szeptają miłe słówka?

IZ: Na moich spotkaniach jest zasada, że kot sam wędruje swoimi ścieżkami, poznaje otoczenie, jeśli chce to bawi się z nami. Dzięki czemu mam czas na rozmowę o budowaniu własnej przestrzeni, o szacunku dla innych, nie każdy ma ochotę na zabawę tu i teraz, każdy ma inny sposób na dany moment. To niesamowite jak dzieci i dorośli, potrafią dostrzec ten moment, wyciszyć się i pomyśleć o sobie, tak zaczynają budować asertywność, poczucie wartości czy własnej przestrzeń. 



ME: Długo szukała Pani tej właściwej ścieżki, czy wręcz odwrotnie, od razu wiedziała Pani, że to jest to?

IZ: Długo, często dotykałam zmęczenie, jak i załamania, często czułam się niepotrzebna nie wiedziałam po co tu jestem na świecie. Zawsze sobie zadawałam pytanie. Skoro dostałam takie doświadczenia jak samobójstwo taty, śmierć mamy, chorobę syna, to po co to wszystko dostałam, słuchając siebie i idąc ścieżka marzeń, oczywiście tu muszę od razu powiedzieć, że bez przyjaciół nie doszłabym do tego miejsca. To dzięki ich wsparciu dostałam skrzydeł i wiatru we własne marzenia. 



ME: Oprócz kototerapii zajmuje się Pani także onoterapią, a więc leczenia z pomocą osiołków. Czy porównując obie specjalności możesz Pani powiedzieć, do której Pani podopieczni chętniej się przekonują?

IZ: Do tego dochodzi bardzo dużo czynników. Najważniejsze jest zadanie sobie pytania co chcemy osiągnąć, z jakim problemem zgłosił się do nas pacjent. Czy to osoba niepełnosprawna czy osoba sprawna ale przytłoczona życiem. 

Obie terapię bardzo się różnią, osiołki są niesamowite, mają odbicie jakoby  człowieka duszy na ramieniu. Podróżując z kobietami, widziałam, jak osiołki się wymieniają, najpierw jest na czele najsłabszy i krok w krok idzie z uczestniczka wędrówki, pozamykani w sobie, z bagażami życia, a za jakiś czas wychodzi do niej osioł pewny, szef stada i podróżuje dumnie z kobietą. Osioł pokazuje mi emocje jakie są w danej kobiecie. Pomaga mi określić problem, szybciej niż powiem „dzień dobry” na powitanie. Kot natomiast pokazuje coś całkiem innego, odbija się jakby w lustrze tu dla mnie jest nie oczywiste co się dzieje w kobiecie, to kot, pomaga jej zrozumieć pokazuje jej przestrzeń do zmiany, ja jestem tylko wskaźnikiem wyłapuję wiatr, potem ustawiam nowy ster i nadaje wiatru nowy kierunek. 



ME: Na koniec, czy mogłaby Pani dać jakąś prostą receptę, albo chociaż dobrą radę, jak właściwie szukać tej swojej ścieżki, którą podążać w życiu? Sama także jestem w takim wieku, gdzie nadal nie mam klarownego planu, co będę robić za pięć, czy dziesięć lat.

IZ: Ja odkryłam ścieżkę próbując wszystkiego, testuję ją wspólnie z uczestniczkami przestrzeni już kilka dobrych lat, a rada jest taka.  

Jeśli np. lubisz jeździć konno, szukaj różnych trenerów, różnych stajni, różnych terenów do jazdy. Kazde miejsce nauczy Cię czegoś nowego. Jedni pokażą naturalne jeździectwo, albo się zakochasz albo szukasz dalej, poznasz western siadasz w skórzanym wygodnym siodle i jedziesz w teren, albo ci się podoba albo nie, szukasz dalej, koń gorącokrwisty albo zimnokrwisty, zsiadasz i wiesz co wolisz 😄 w taki sposób przybliżają się do celu, układasz jakby puzzle, nie spiesz się one nabierają całość dopiero po pewnym czasie. 

Na zakończenie opowiem Wam jeszcze moją historię z innej strony. W świecie online jestem 6 lat, na początku byłam asperger24h, nie mogłam się odnaleźć w niepełnosprawności do końca, ten temat był trudny i każdy miał inne własne zdanie na temat Aspergera, zmieniłam nazwę na zawodowa mama 2 lata byłam pod tą nazwą, trafiały do mnie różne cudowne kobiety, które szukały złotego eliksiru na bycie zawodową mamą, różne sytuacje życiowe w tamtym momencie sprawiły, że zawodowa mama przeszła na inny plan. Najważniejsze czego musiałam się nauczyć to, to że mam prawo zmieniać się, poznawać się, mieć swoje zdanie, nawet mieć inne niż wszyscy, najważniejsze być autentyczną. Najdłuższą drogą dla mnie, okazała się nauka własnej słabości, stawienia się do zadań mimo zmęczenia, dlatego stworzyłam przestrzeń dla kobiet. Wspieram je w momentach, w którym nie mają siły, nieraz potrzebują wiatru do ruszenia z miejsca, a nieraz przestrzeni do posłuchania innych. Jestem tylko siewczynią dobrej nadziei i wierzę, że każda z nas została stworzona po coś konkretnego na tym świecie. 



ME: Dziękuję za poświęcony mi czas. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Pani dalszych sukcesów oraz dużo zdrowia, które w obecnej sytuacji jest nam niezmiernie potrzebne.

IZ: Dziękuję również za czas wspomnień, mam nadzieję, że będzie małą inspiracją dla innych na szukanie siebie i odkrywanie własnej drogi.


Zapraszam Was do magicznego świata Pani Izabeli - bohaterkicodziennosci.pl, gdzie oprócz wysłuchania inspirujących podcastów, przeczytacie o niesamowitym kursie. Panią Izę znajdziecie także na Instagramie.

PS. Ja tymczasem lecę wybierać stół do salonu, ponieważ ostatni już jest dość wysłużony. Trzymajcie kciuki, aby się udało, bo czuję, że bardzo mi się przyda :)

Komentarze

  1. Świetny wywiad i fantastyczne podejście do zwierząt! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze podziwiam piszących wywiady. Super to zrobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż,ja akurat za kotami nie przepadam. Zdecydowanie wolę psy,więc chętniej poddałabym się ewentualnej dogoterapii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Koty to indywidualiści, ale najbardziej miłe zwierzęta, Chętnie je głaszcze i przytulam. Nie wiedziałam, że to terapia i ma nazwę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze słyszę o sesji z kotem. Ciekawa rozmowa. Świetnie czytać o takich paniach.

    OdpowiedzUsuń
  6. przyznam że marzy mi się kot w domu, ale teraz mamy równie kochanego pieska

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja od zawsze odkąd pamiętam zawsze był u mnie kociak w domu :) Miłą się czytało ten wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze, że mam dwa koty w pobliżu, to mogę w każdej chwili poddawać się terapii ;-). Pani izabela jest bardzo motywująca i inspirująca

    OdpowiedzUsuń
  9. Terapie z udziałem zwierząt są bardzo polecane i przynoszą wiele korzyści, warto korzystać z takich możliwości

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam koleżankę, która pracuje z końmi właśnie na takich zajęciach terapeutycznych. Opowiada często, że dzieci są zachwycone :)
    A wywiad bardzo ciekawy, lubię poznawać takie inspirujące osoby :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja znajoma korzysta z córką z terapii z końmi i bardzo chwali te zajęcia. Ciekawy wywiad i bardzo interesująca osoba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś nie miałam okazji nigdy jeździć na koniach. A terapię są bardzo ważne. Co do wywiadu super naprawdę super.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja kocham zwierzęta, gdybym tylko mogła to właśnie konia bym sobie kupiła, bo kocham te zwierzęta. Wywiad naprawdę ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie często czytam wywiady w gazetach czy na portalach internetowych, ale lubię czytać takie na blogach.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ciekawa rozmowa i faktycznie nie jest to szczególnie popularny zawód, za to bardzo przyjemny.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

INSTAGRAM