Ostatnia prawdziwa singielka Lauren Ho

Znacie słynne powiedzenie kto czyta ten żyje podwójnie? Powiem Wam szczerze, że zupełnie się z nim nie zgadzam! No bo jak to tak tylko dwa? A co jeśli przy okazji oprócz życia bohatera poznajemy zupełnie nową kulturę, miejsca, o których wcześniej nie było nam dane czytać? Zastanawialiście się kiedyś nad tym?

Lauren Ho na co dzień jest radcą prawnym, a Jej pasją jest pisanie, co zaowocowało wydaniem książki Ostatnia prawdziwa singielka, która szybko podbiła serca czytelników na całym świecie. Pochodzi z Malezji, obecnie mieszka w Singapurze.

OPIS WYDAWCY:

Co by się działo, gdyby Bridget Jones należała do bajecznie bogatych Azjatów, przypominała nieco Ally McBeal i opisywała wszystko w swoim dzienniku? Szalona i urocza komedia łącząca różne światy, tradycje i wartości.

Andrea Tang ma trzydzieści trzy lata i – wydawałoby się – idealne życie. Odnosi sukcesy zawodowe, mieszka w eleganckim apartamencie, otoczona jest przyjaciółmi. Co z tego, że jako jedyna młoda kobieta w klanie Tang nie ma męża? Przecież nie potrzebuje mężczyzny, żeby czuć się spełnioną! Bez względu na to, co na ten temat mają do powiedzenia jej wścibscy krewni…

Jednak dla wychowanej w tradycyjnej chińsko-malezyjskiej rodzinie Andrei ciężar stawianych względem niej oczekiwań jest trudny do zignorowania. Postanawia wrócić do randkowania. I tak oto na jej drodze staje idealny Eric. Bogaty, atrakcyjny i czarujący przedsiębiorca spełniający wszystkie wymagania klanu Tang.

Kiedy dziewczyna daje Ericowi szansę, Suresh, jej kolega z pracy i największy konkurent do roli partnera w kancelarii prawnej, pokazuje swoje ludzkie (i bardzo przystojne!) oblicze. Szkoda tylko, że jej rodzina nigdy by go nie zaakceptowała…

Andrea musi dokonać wyboru. Czy w niekończącej się rozgrywce pomiędzy zadowalaniem innych a własnym szczęściem uda jej się wypracować kompromis?

Andrea Tang to dorosłą kobieta, która wierzy, że matka chce dać dziecku wszystko, czego to dziecko w rzeczywistości nie chcę, a to jedynie życzenie rodzicielki. Jej rodzeństwo jest takie i nie sądzi, że ona też się załamie i zacznie szukać przyszłego męża. 

Matka Andrei, która jest szyją rodziny i lubi mieć własne zdanie, wtrącać się w życie własnych pociech, znalazła dla niej idealnego kandydata i zaproponowała córce różnych przyszłych mężów. Jednak ona nie bardzo chce o tym słyszeć. Do czasu, jak to w życiu różnie bywa.

Dla mnie właśnie taka była ta książka - poznałam kulturę chińską, malezyjską w połączeniu z perypetiami przesympatycznej Andrei. Sama fabuła może nie porwała mnie jakoś bardzo, ale nie mogę powiedzieć, że lektura była zła, bo doczytałam do końca.

Ta historia to Dziennik Bridget Jones, Seksu w Wielkim mieście w azjatyckim wydaniu! Jak wiemy nie każdy jest fanem tych kultowych produkcji, dlatego i książka nie każdemu może przypaść do gustu. Dla mnie ostatecznie była po prostu dobra :)

Ostatnia prawdziwa singielka jak i inne książki dla kobiet znajdziecie w mojej ulubionej księgarnii Taniaksiazka.pl, którą uwielbiam za niezwykle atrakcyjne ceny i szybkość dostaw. Jak wiecie to moja ulubiona księgarnia internetowa.

Komentarze

  1. To typowo lekka książka, które idealnie sprawdzi jako lekturę na wolny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba bym nie wczuła się w taką przygodę czytelniczą, ale wiem, że cieszą się sporą popularnością, widocznie czytelnicy lubią przytulać takie klimatycznie książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że to lekka i przyjemna książka, w sam raz na zimowy wieczór. Na pewno zapiszę sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam już o tej książce, ale stwierdziłam, że to nie dla mnie, więc jej nie zamówiłam dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo interesują mnie azjatyckie kultury i staram się czytać książki autorów z tych stron. Więc już wiesz, że przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tę książkę wiele razy widziałam na Instagramie, jednak jakoś na razie nie czuję potrzeby, aby ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z tobą w całości. Dzięki czytaniu poznajemy świat, zwyczaje i kultury. Mam ten tytuł w planach.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie lubię takich powielonych historii. Chociaż jak coś jest dobry to czemu z tego nie skorzystać ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

INSTAGRAM